Zaczynamy, tacie idzie bardzo dobrze, mi już trochę gorzej.
Nie miałam ochoty już biegać. Tata wciąż biegnie. Ja idę. On wciąż biegnie.
*ale jesteś beznadziejna...*
*patrz na tatę, ochhh bez sensu*
*daruj już sobie*
*zrób to!*
*weź ją do ręki i ulżyj emocjom*
Zapłakana weszłam do łazienki, zdjęłam klapkę z telefony, wyciągnęłam baterię i ona już tam czekała, zawsze jest przy mnie.
Bezlitośnie ukarałam moje ciało.
Może nie wszystko rozumiem, na pewno nie wszystko, ale wierzę, że znów spróbujesz swojej siły. Marto, odpocznij i znów spróbuj...
OdpowiedzUsuń