czwartek, 28 lutego 2013

'miło było cię poznać'

byłam w szkole załatwić kilka ważnych spraw...
przed wyjściem musiałam zażyć tabletki uspakajające w podwojonej dawce bo ledwo co umiałam ustać na nogach, cała się trzęsłam.
wchodzę do mojej klasy...
"no chyba nie"
"oooo"
"to ty?"
"hahahaha"
"co ty tu robisz?"
"no nie wierzę"
i na pożegnanie, miłe słowa, które wciąż brzęczą w tej mojej łepetynie
'miło było cię poznać' a cała klasa w śmiech...te słowa były wypowiedziane sarkastycznie i trochę zabolało mnie. Byłam w klasie nie całe 3 minuty, żeby oddać koleżance płytkę i notatki a już po tym czasie odechciało mi się starania się, żeby wrócić do szkoły.
Idę po pustym korytarzu z mamą i czuję, że nie daję rady, że wybuchnę...
Czuję jak po policzku zaczynają spływać łzy
*kurde ogarnij się!!!*
Wchodzę do pani pedagog, rozmawiamy, zaproponowała mi wyjazd do ośrodka, który ma mi pomóc wziąć się w garść.

Od 11 zaczynam indywidualne nauczanie...jeśli się zepnę to przejdę do następnej klasy, muszę się postarać.

"Jak Ty nie chcesz iść do szkoły, to szkoła przyjdzie do Ciebie" 


www.kiep.pl 

środa, 27 lutego 2013

deszcz, deszcz

Mam jedno takie marzenie, które także najprawdopodobniej się nie spełni, a mianowicie romantyczny pocałunek w deszczu. 
Głupie, wiem. 
Ale marze o tym odkąd pamiętam. 
Idziemy się przejść na tamę, gdy jesteśmy na miejscu zaczyna padać a my...zaczynamy się śmiać i kręcić, zbliżamy się do siebie, coraz bliżej, on łapie mnie i całuje...
Jakie to jest bezsensowne... 
Jak miałam jakieś 15 lat to codziennie przed snem wyobrażałam sobie tą scenkę...
Aż poznałam M, pierwszy pocałunek
No i wtedy marzyłam o nim...
Ale było minęło
Zjawił się L(stary znajomy), było ognisko, poszłam do niego, patrzyliśmy przez okno, on się zbliżył i mnie pocałował...później znów i znów...ale znikł tak szybko jak się pojawił.
No i nieszczęsny pan A. 
To on jest tym kretynem, który zburzył ten mur, tą mocną konstrukcję...
Wczoraj przypomniał mi się cytat z Małego Księcia: "Stajesz się na zawsze odpowiedzialny za to co oswoiłeś" Oswoił ale nie chciał już wziąć za to odpowiedzialności.

"-O czym marzysz? 
-O pocałunku w strugach deszczu. A ty? O czym marzysz? 
-Żeby zaczęło lać..."

 To był kiedyś opis koleżanki, od niego zaczęło się moje marzenie o pocałunku w strugach deszczu... 

"Nic się nie zmieni jeśli nie uwierzysz...."

-Łatwo Ci mówić...
-No ale jeśli wkręcisz sobie, że te tabletki pomagają i jesteś szczęśliwa to tak będzie

Łatwo powiedzieć takie słowa osobie cierpiącej na depresje, która straciła nadzieję na 'ratunek', na lepsze życie. Jak mam w to uwierzyć jak nawet nie umiem wyobrazić swojej przyszłości?! Nie wyobrażam sobie siebie za miesiąc a nawet za tydzień...wiem, że będzie tak już zawsze...

Więc tego typu gadki 'musisz tylko w to uwierzyć' to nie dla mnie...
to może działało ale jakiś rok temu...teraz to za mało...

poniedziałek, 25 lutego 2013

"To boli kiedyś blisko, teraz sobie obcy ludzie"

-Już nie śpisz- mówi do mnie już prawie obca kobieta.
-yhy...
-zrobić Ci coś do jedzenia?-zapytała mama
-nie.
-czemu?
-po prostu nie chcę-odpowiedziałam trochę poddenerwowana.
Kładzie się obok i patrzy mi prosto w oczy, ja zniechęcona i może z poczuciem winy i żalu wpatruję się w sznurek, który oplata klamkę od szafy. Mama widząc, że nie zwracam na nią uwagę, próbuję dać mi mamusiowego całusa, lecz ja się oddalam od niej.
-Możesz przestać traktować mnie jak intruza?!
Na odpowiedź skuliłam się w kłębek i zakryłam kołdrą. A w głowie setki tysięcy głosów wrzeszczy z wielkim wyrzutem
*a Ty musiałaś mnie okłamywać?*
*musiałaś skłócać mnie z tatą?*
*dalej nie potrafisz się przyznać!*
*jesteś kłamcą*
*zawsze Ty jesteś tą niewinną, mam już dość*
*odejdź ode mnie*
Poddana mama wzięła laptop i ze łzami w oczach powiedziała do mnie
"ŻEBYŚ NIE ŻAŁOWAŁA TEGO"

ale gdyby się tylko przyznała...
na prawdę mogłabym jej wszystko wybaczyć,
tylko ona nie może tego zrobić,bo duma jej nie pozwala
ale gdyby się tylko przyznała...

a może to ja jestem niesprawiedliwa i nie potrafię jej wybaczyć?
przepraszam ale nie umiem....przepraszam.


przeżyłam

Głosy w ogóle nie ucichły, wręcz przeciwnie zaczęły krzyczeć jeszcze głośniej.
Zaczęły mi wypominać wszystko co kiedykolwiek zrobiłam źle, albo gdy upokorzyłam lub ktoś mnie wyśmiewał.
One nigdy nie dadzą mi spokój, przez całe życie będą mi to wypominać.
krzyki
-jesteś gruba
-patrz na swoje cycki! gorzej niż świnia...
-jesteś ohydna
-nawet zabić się nie potrafisz
-zgiń
-"hahahahha GRUBAS!!!"
-przestań jeść
-świnio!
-musisz przestać jeść

Do teraz nie wiem jakim cudem wczoraj nie popełniłam żadnego głupstwa...
tak bardzo chciałam to wszystko skończyć, wciąż te krzyki i krzyki
ale przeżyłam, uratował mnie sen.
Byłam tak wyczerpana, że w końcu nie wiem kiedy zasnęłam.
Ale na prawdę nie wiem co by się stało gdybym nie uciekła do krainy snu, już miałam te leki w ręce.
Jedna wojna wygrana...powinnam się cieszyć, czemu tego nie robię?

tumblr.com



sobota, 23 lutego 2013

a gdyby tak...

...po prostu się poddać?
poddać się po raz drugi i ostatni...
na prawdę tego chcę
ale nie chcę zranić rodziców
gdyby się dało zniknąć nikogo nie raniąc przy tym
jeśli jeszcze mam marzenia to właśnie to jest moim.

leżą te tabletki i krzyczą do mnie, a nawet się drą!
zamknijcie się proszę!
już nie umiem myśleć racjonalnie, nie wiem co mam robić.
nie mogę ich tak zranić ale ja już nie daję rady
co mam zrobić
co?
prosze zamknijcie się!
cicho!
proszę!
choć na chwilę bądźcie cicho...
*co ci szkodzi?*
*raz już wzięłaś, nie wyszło teraz to naprawisz*
*koniec*
*może będziesz szczęśliwa?*
CICHO!
'pomyśl o rodzicach, pamiętasz to piekło w listopadzie? cięzko było, nie dawali rady, teraz zaczyna się układać a ty znów chcesz wszystko zepsuć?! jak rodzice mają później żyć? widziałaś jak cierpieli...'
ale ja nie wiem czy dam radę....na prawdę nie wiem
*no ale nie musisz się męczyć!*
*zakończ to*
*przecież wiesz, że nigdy nie będzie lepiej, całe życie masz żyć tylko dla kogoś? czy to nie ma przypadkiem sensu?*

....

pomyślałeś?

Nikt nie stoi, wszyscy dobrze się bawią
A może właśnie teraz, na pewno ktoś, na pewno ktoś umiera
I w czyichś ramionach wylewa łzy
Czy pomyślałeś, że to mógłbyś być ty?

Rozumiem ale nie rozumiem.

Jestem osobą wierzącą i tak BÓG JEST BARDZO WAŻNY dla mnie ale nie będę wchodzić nikomu na głowę, żeby ktoś w Niego także uwierzył!
Bardzo denerwuje mnie gdy rodzice czy dziadkowie zmuszają w wiarę w coś co jest dla nas całkowicie bez sensu. Rozumiem jak małemu dziecku każe się chodzić do Kościoła, ale gdy 'dziecko' ma już 16 lat to zmuszanie go jest bez celowe. Ostatnio skupiona w modlitwie zostaję rozporosozna właśnie przez jakiś ludzi w wieku 15-16lat, którzy za nic nie potrafią zachować się w takiej sytuacji. Zaczynają się wyśmiewać ze mnie i innych ludzi, czemu? Bo się modlimy, że coś jest dla nas ważne?
Ja na prawdę rozumiem, że człowiek może nie wierzyć lub ma inną wiarę niż ja, jestem tolerancyjna i na prawdę nie przeszkadza mi to. Ale już nie umiem znieść ludzi, którzy właśnie tego nie potrafią zrozumieć i wyśmiewają ludzi wierzących...Uważasz, że to głupie i śmieszne, no dobra każdy ma swoje zdanie ale zostaw je dla siebie, ok?

No ale jak na początku napisałam, że nie znoszę gdy ktoś chodzi cały czas za Tobą i karze Ci wierzyć bo jeśli nie to SPŁONIESZ!!!! Kurde śmieszy mnie to i smuci za razem bo przez takie zachowanie katolicy w oczach innych to starsze panie w beretach, krzyczące "gdzie jest krzyż?!" lub stojące nad Tobą i pytajace "a byłeś w Kościele? Wiesz, że Bóg to wszystko widzisz?" albo też ludzie, któzy zabijają "nie wierzysz w mojego Boga? To nie będziesz wierzyć w żadnego innego".
Jeśli ja choć trochę znam Boga, to wiem, że On nie chciałby i nawet by sobie nie życzył mordowania innych w Jego imieniu! Więc może dlatego nie rozumiem na przykład muzułmanów, którzy mówią, że ich bóg to miłość, miłość która zabija? Dlaczego nie możemy być tolerancyjni i akceptować to, że Ty wierzysz w Boga, a Ty nie,Ty tutaj jesteś muzułmaninem, a Ty jesteś żydem?
Ale pamiętajmy, że zwłaszcza wszyscy jesteśmy po prostu ludźmi, tymi samymi istotami z innymi priorytetami :)
airesko.blox.pl
 

czwartek, 21 lutego 2013

taaak to ten dzień!

Schudłam, czyli dziś jest dzień wpierdzielania!
Po kilku tygodniach ciężkiej diety w końcu mogę pozwolić sobie na jeden dzień błogiego wpierdzielania ♥
No ale już jutro niestety tyn dzień się skończy i następny będzie dopiero pod koniec marca :<
Już tyle zjadłam, że zaraz wybuchnę.
Nie ma to jak się odchudzać i nagradzać się jedzeniem...*v*
kubrynska.com 

wtorek, 19 lutego 2013

śmiechu warte

Wczoraj byłam odwiedzić znajomego, dawno się tak nie uśmiałam.
Śmiech był prawdziwy ale czy powód był tyle wart?
Śmiałam się i śmiałam.
Dziwnie się na mnie patrzyli.
Ale czuję się teraz dziwnie i niezręcznie.
Przesadziłam z tym śmiechem ale wtedy czułam, że zaczyna nie ogarniać i śmiechem uciekałam od tego smutku.
Tylko, że teraz jest mi głupio, że tak 'super się bawiłam'
kwokananizinie.blogspot.com

poniedziałek, 18 lutego 2013

Kim tak na prawdę jestem?

Sama już nie wiem.
Byłam osobą, która bardzo lubiła spotykać się z znajomymi, no ale ludzie się przecież nie zmieniają, to dlaczego teraz wolę być sama?
Więc jestem towarzyska czy wręcz przeciwnie?
Kiedyś bardzo lubiłam uprawiać jakikolwiek sport, a jak na razie nie chcę ruszać się z łóżka.
To teraz jestem leniwa?
Raz mówię prawdę, a na drugi raz może zdarzyć mi się skłamać.
Kłamczucha.
Dziękuję i nie dziękuję.
Niewdzięcznica.
W tej chwili chcę to ale jakiś czas temu chciałam coś innego.
Niezdecydowana.

Tyle cech, które cały czas zmieniają to jaką jestem, więc będę czekać i jak się dowiem kim jestem to napiszę to tutaj i pochwalę się wam, że już wiem.

A Ty kim tak na prawdę jesteś?

weepingintodancing.wordpress.com

piątek, 15 lutego 2013

Ludzie się w końcu zmieniają czy nie?

Odprowadzając kolegę na peron wspomniałam, że się zmieniłam a on powiedział mi wtedy, że tak na prawdę ludzie się nie zmieniają, tylko ich cechy się kształtują. Nie wierzyłam mu i uznałam, że jest jakiś dziwny no ale nie umiałam przestać myśleć o tych słowach, aż w końcu przyznałam mu rację (ale oczywiście nie powiedziałam mu tego!)
Porównuję to do wody, nie wiadomo do jakiego by naczynia ją wlać to ona przybierze tego kształt ale woda jest wciąż ta sama i chyba tak samo jest z nami, próbujemy wmieszać się w dane środowisko ale wciąż jesteśmy tymi samymi ludźmi.
No ale to tylko moje zdanie i z chęcią chciałabym poznać też Twoje na ten temat :)

czwartek, 14 lutego 2013

dziekuję

nie umiałam dziś zasnąć przez całą noc, więc poszłam z rana z psem na 8km spacerek.
Później do psychiatry.
Zwiększył mi dawkę szczęścia i dostałam tabletki na uspokojenie i sen :>
No i walentynkowy wieczór spędziłam z przyjaciółką przy herbatce ;)

środa, 13 lutego 2013

40 dni

bez słodyczy, mięsa, fb i gg.
powodzenia.

psycholog

Byłam dziś u psychologa.
U Aldonki.
Trochę się rozgadałam....
powiedziała mi: jesteś silna i udajesz słabą
nie wiem co to znaczy...

iinnaa-itasama.blogspot.com

A ten mleczyk jest dla mojej przyjaciółki, z którą właśnie rozmawiam, kocham Cię, wiesz?
I dziękuję, że jesteś. Po prostu jesteś :)

poniedziałek, 11 lutego 2013

Ferie, czyli nic nowego.

W końcu na śląsku nadeszły dwa tygodnie błogiego lenistwa.
Dla mnie nic się nie zmienia, jedynie fakt, że przez te dwa tygodnie nie będę mieć żadnych nowych zaległości.Juhu.

Wciąż nachodzą mnie złe myśli. Bardzo złe.
Ale teraz jakbym miała się zabić to wiem, że kilka razy naraz, a mianowicie: podciąć żyły, wziąć tabletki i najlepiej się powiesić.
Czemu? Żeby przypadkiem nikt nie wziął tego za wołanie na pomoc.
A może same pisanie bloga i wyznawanie tego co czuję jest wołaniem o pomoc? Ale ja przecież dostałam już pomocną dłoń.
Więc jaki sens ma pisanie tego bloga?!
Jestem żałosna.
Do widzenia.

niedziela, 10 lutego 2013

Nie umiem...

Od samego rana chodzą wciąż dziwne myśli po głowie....
Cały czas w głowie słyszę słowa chłopaków, przezwiska...
Nie umiem tego wyłączyć, nie umiem wstać z łóżka.

Ale nie rozumiem jednego, niby jestem kumplem, którego traktuje się jak faceta, ale próbowali się do mnie zbliżyć a jak nie pozwalałam to było 'no weź, co Ci to przeszkadza'...kumpli się tak nie traktuje.
Albo byliśmy odprowadzić kolegę a tu jeden mnie całuje w czubek głowy...a później się pyta czy może coś zrobić...nie wiem o co chodzi więc się nie zgadzam ale przyrzekł mi, że to nie jest nic złego. To się zgodziłam, pocałował mnie. Facet faceta nie całuje!

'jesteś pedałem'

Rodzice pojechali na karnawał a do mnie przyszła zgraja chłopaków z 2l wódki i kilkoma piwami.
Byłam przeciwna temu od samego początku ale tak szczerze mówiąc ja miałam najmniej do powiedzenia.
Na początku było jeszcze w miarę w porządku.
Godzina 21, zaczynam czuć, że w głowie zaczyna mi się kręcić, a chłopaki jak zawsze zaczęli mnie poniżać. Pomału odczuwam brak dawki szczęścia, której musiałam sobie podarować, żebym mogła wypić.
Jest nudno. Cieszy mnie to bo może sprawi, że nie przyjdą więcej.
Siedzę na kafelkach w ciemnej kuchni z kołatającymi myślami "dziwka", "znów to samo", "kurwa", "po jakiego chuja". Dzwonię do przyjaciółki, poprawia mi humor, zaczyna być nawet w porządku. Chłopaki zrozumieli, że przesadzili. Jest ok.
Ale i tak cały problem tkwi w tym, że ja jestem ich 'kumplem' nie jestem kumpelą tylko kumplem. Facetem z cyckami. I tak też mnie traktują, poniżają, przezywają, nawet pierdzą...
Jestem tak głupia, że nic z tym nie robię, tylko zgadzam się z tym i zaczynam też ich obrażać, przezywać od pedałów, wygłupiać bo w końcu mam miano kumpla! Tylko ja nie chcę być kumplem! Kurwa oni nie mają pojęcia jak mnie niszczą. Żartują wiem. Ale żarty bolą. Zawsze mówię "nieee, nigdy więcej nic z nimi nie robię, zawsze jest to samo". Ale za jakiś czas przyjdą do mnie, posiedzimy, pogadamy, pośmiejemy i jest na prawdę bardzo fajnie, poprawiają mi humor, no i wybaczam wszystko. Ale jak jest ok to zawsze muszą nieświadomie wbić mi nóż w plecy.
Chyba bym skłamała, jeśli bym powiedziała, że nie zależy mi na nich bo w jakimś tam stopniu są dla mnie ważni ale też bym skłamała gdybym powiedziała, że nie chcę zakończyć tej znajomości.
Nie wiem co mam zrobić, na prawdę nie wiem.

Ale mogę się pochwalić jedną rzeczą, było w uj ciężko, marzyłam o mojej starej, zaufanej przyjaciółce, która pomogłaby mi przejść ten ciężki moment, ale przeszłam sama. Sama!

piątek, 8 lutego 2013

A po śmierci?

Moje życie tymczasowo jest do dupy.
A co jest po śmierci?
Według moim wierzeniom będzie lepszy świat, pełny szczęścia i miłości.
A co jeśli trafię do innego świata? Do piekła? Będę cierpieć całą wieczność.
Łatwiej i chyba lepiej by było mi wierzyć, że nic nie ma po śmierci. Zniknę. Na zawsze! I nie będę nic czuć. Nigdy więcej! A może to właśnie będzie dla mnie rajem?
Ale nie boję się śmierci, bardziej boję się życia.

czwartek, 7 lutego 2013

Niech ktoś mnie przytuli...

Coś się dzieje ze mną nie dobrego. Czy w ogóle ostatnio działo się coś dobrego?
No ale zaczynało być choć troszeczkę lepiej ale nie, nagle wszystko musiało się spieprzyć i najgorsze w tym wszystkim jest to, że chyba nawet nie wiem co.
Kiedyś jak brat przyjeżdżał to się cieszyłam a teraz...czuję nie chęć a nawet chyba wole, żeby został u siebie i żeby żył w nieświadomości co się dzieje w domu.
Wszystko spierdoliłam.
Wszystko.
To że rodzice się kłócą to moja wina, bo głównie kłócą się o mnie.
To że nie mam nowych znajomych i zatracam starych to też moja wina, bo unikam ich.
To że żyję to moja wina. Po co powiedziałam im prawdę? Zasnęłabym tylko. Bez cierpienia. A teraz wszyscy myślą, że to było wołanie o pomoc.
I od mojego pobytu w szpitalu jest tylko gorzej. Rodzice wciąż się kłócą czyja to wina.
Mama miała i  nadal ma pretensje o to, że nie porozmawiałam z nią o tym zdarzeniu ale to chyba z żalu. Z żalu, że w szpitalu nic nie powiedzieli temu lekarzowi...Nikt mu nic nie powiedział i może dlatego z nikim nie potrafię o tym porozmawiać? Jak są osoby, z którymi o tym rozmawiałam to ogólnie i mówiłam najważniejsze rzeczy.
Śmieszne mam żal do całego świata, że 4 osoby nie zwróciły jednemu człowiekowi uwagę...Strasznie nie sprawiedliwe z mojej strony, czyli znowu moja wina, że nie rozmawiam z innymi.
I moją winą jest to, że wzięłam te tabletki!
Moja wina.
Przyznaję się
i przepraszam.

Może lepiej by było zniknąć? Antydepresanty, lek na sen i wódka....
To wydaje się takie proste.

                                                                                  

poniedziałek, 4 lutego 2013

Brak sił?

Przepraszam, że nie pisałam od kilku dni ale miałam ciężki czas.
Pokłóciłam się z mamą i nie wiem czy kiedykolwiek nasze relacje będą na prawdę dobre czy przynajmniej będę mgła jej zaufać. Przez całą tą kłótnię nawet od taty się odsunęłam, doszłam do wniosku, że nie można nikomu ufać.
Nie umiem nic więcej napisać