poniedziałek, 25 marca 2013

Strach przed śmiercią

Co nocy modliłam się o to by się nie obudzić, było to moje jedyne marzenie.
W tą niedzielę pierwszy raz od bardzo dawna poczułam strach...strach przed śmiercią.
Ksiądz mówił, o mężczyźnie, który umarł na raka..
Serce zaczęło szybciej bić, czy to strach?
demotywatory.pl

demotywatory.pl

demotywatory.pl


niedziela, 24 marca 2013

Swoje miejsce

Chyba je znalazłam, było pod moim nosem, dlaczego nie umiałam tego dostrzec?
no ale jestem przy nich szczęśliwa...:)
Zaczyna pomału wszystko wychodzić na prostą,
tabletki działają,
ja znów marzę,
chcę bardziej wychodzić (co prawda muszę się zmuszać do tego),
uczę się,
więcej się śmieję,
ŚPIĘ! :)
Dziś jest na prawdę dobrze, to jest takie bardzo fajne, gdy myśli w głowie nie karzą Cię a są po prostu cicho :) Jutro może już nie będę tak pełna optymizmu no ale dzisiaj jestem i chciałam się z wami tym podzielić :)

czwartek, 21 marca 2013

Asia

- Aaaaaaaa! - krzyczy Asia - co się dzieje? co to ma być?!
Przerażona wyskakuje z obcego łóżka i biegnie do łazienki.
- co się dzieje Krysiu? - pyta mama.
- Krysiu?
- nie wygłupiaj się i choć na śniadanie
Asia w lusterku zauważyła Krysię.
- Co się dzieje, dlaczego jestem tą ofermą? to jakiś sen, tak to musi byś najgorszy koszmar... - rozmyśla.
Dziewczyna rozgląda się po pokoju, jest czarny, kilka zdjęć, trochę książek. Przeszukuje szafę, mając nadzieję, że znajdzie w niej coś co mogłaby założyć i bez wstydu iść do szkoły. Rozbiera się, serce zaczęło szybciej bić. Na stopach, udach, brzuchu i rękach wszędzie są ślady po okaleczaniu. Asie bardzo boli zwłaszcza ręka i brzuch z powodu świeżych sznyt, nie umie znieść tego bólu.
- Czemu ona to robi? Głupia jakaś...
Je śniadanie, a mama zadowolona rzekła:
- w końcu zjadłaś porządne śniadanie, a nie to co zawsze trochę okruszków chleba czy tylko sok....
- porządne?! to była tylko jedna kromka, mogę poprosić o więcej?
- Krysiu stało się coś? Może poznałaś jakiegoś chłopaka i w końcu uwierzyłaś w siebie?
- hahahah, że ona...ja? i chłopak?! serio....niech pani...mama nie żartuje. Dobra ja lecę do szkoły.
Po drodze spotyka kilku znajomych.
- Hej Marta! - zawoła zadowolona.
- hahaha, patrzcie ona się do nas odezwała...
- ale...ale o co Ci chodzi?
- ja Cię, nie jest Ci wstyd, że masz takie ciuchy? - wyśmiała ją - dobra dziewczyny, chodź my stąd.... - rzucając przy tym spojrzeniem na Asię, które mówiło "jesteś nikim"
Bardzo zrobiło jej się smutno, w ogóle odkąd tylko wstała to czuje się zdołowana. Pierwsze co ujrzała to ciemność pokoju, później ślady, ciemne ubrania, mała ilość jedzenia, a teraz wyśmianie przez przyjaciół. W szkole wcale nie jest lepiej, Kacper cały czas obraża ją, a cała klasa się śmieje, a dziewczyny słodkimi oczami patrzą na niego jak na jakieś bóstwo, śmiejąc się nawet z żałosnych "żartów". Mam już dość! Tak bardzo chce mi się płakać...Dziewczyna nie wytrzymuje, wylewa się z niej hektolitry łez. Nie dość, że czuje bardzo mocny ból fizyczny to jeszcze i psychiczny. Wraca szybciej do domu.
- O już jesteś, jak było w szkole? Pamiętasz, że jutro idziesz do psychiatry? - pyta mama.
- Po co mi psychiatra?
- Co się z Tobą dzieje? - pyta zdezorientowana.
- Nie nic, po prostu wstałam dziś lewą nogą, dziękuję, że mi przypomniałaś - odpowiadając, biegnie po schodach.
Asia wchodzi do pokoju, zaczyna przeszukiwać rzeczy Krysi. Znajduje wypis z szpitala. "Próba samobójcza". Jest w szoku.
- Dlaczego ona to zrobiła?
Znalazła także jej pamiętnik.
"Mam już dość, dziś w szkole znów ze mnie się śmiali, ciekawe czy oni w ogóle mnie znają, Marta z Asią znów wyśmiewały mnie za mój wygląd. Jestem taka okropna, tak bardzo się nienawidzę, oni wszyscy mają rację, jestem ofermą, karykaturą, jestem brzydka, gruba i ohydna. To koniec....przepraszam, że się w ogóle urodziłam. Żegnaj mój najlepszy przyjacielu, pamiętniku"
Po policzku popłynęła jej łza. Uświadomiła sobie jakim jest potworem. Tak bardzo chcę ją przytulić i przeprosić, przecież ona jest tak wartościowa, w ogóle jej nie znają a niszczą ją od środka...
"Dzień dobry księżniczko pora wstawać" - Asia budzi się, w swoim łóżku...

Gorzej już nie mogłoby być

Śnił mi się mój brat.
Nienawidził mnie, bił, obrażał, wyśmiewał.
Kazał komuś mnie zgwałcić, patrzył na to i się śmiał.Prosiłam go, krzyczałam, że Go kocham, że jest moim braciszkiem. Śmiał się i zaczął wspominać stare dobre czasy , które były tylko kłamstwem. Tak bardzo płakałam, dusiłam się tym płaczem. Tak bardzo mi na nim zależy, tak bardzo Go kocham a On mnie nienwidzi i mówi mi to prosto w oczy. Dlaczego?! KOCHAM CIĘ! Nie rób mi tego.

Słyszę dźwięk domofonu. Kurde...zaspałam...
*Nie chcę mieć dziś lekcji.*
*Nie jestem w stanie.*
*może jak nie otworzę to sobie pójdzie?*
Mama, Tata i p. Kapuśniak do mnie wydzwaniają.
Tata jest bardzo na mnie zły.
Przepraszam.
*mogłaś uciec od tych problemów, gdybyś wzięła te tabletki*
-Tak bardzo panią przepraszam...
-nic się nie stało :)
Jest zła, widzę to....jest bardzo zła...
Prowadzi lekcje, nie umiem powstrzymać łez.
Wciąż po głowie chodzi mi mój brat....
Czuję taką urazę.
Wiem, że to sen....ale to tak boli...
Bo ja Go tak bardzo kocham....
Cały czas płaczę i nie umiem przestać...
Za niedługo będę mieć następną lekcje...przecież ja nie wyrobię.

A najbardziej się boję powrotu taty do domu....będzie krzyczeć, będzie na mnie bardzo zły...zasłużyłam ale boję się.
Przepraszam.


środa, 20 marca 2013

Teraz tylko wdrążyć to w życie

Napisałam kiedyś post o moich kolegach, dla których jestem kumplem i nie wiedziałam co mam dalej zrobić. Teraz już wiem.

Wracamy z urodzin wujka, jest jakoś po 18:30. Stoimy na światłach.
Wtedy poczułam, że chcę iść do..
*no chyba nie pójdziesz teraz do kościoła*
*musisz się pouczyć*
*nie chce Ci się!*
- podwieziesz mnie pod Kościół?-usłyszałam nagle...
- po co? - zapytał dość zdziwiony tata.
- yy...chcę się pomodlić - znowu to usłyszała, ale to chyba nie wydobyło się ze mnie?

Tata zatrzymuje się pod NSPJ, patrzę ludzie wychodzą. Msza się skończyła. Wchodzę, parę osób klęczy, kilka szykuje się do spowiedzi. A ja zaczynam się modlić. Patrzę na ołtarz, stoi tam mój katecheta. Idzie do konfesjonału.
*hahaha, chyba nie pójdziesz do spowiedzi?!*
*za niedługo są święta, będziesz musiała iść znowu, to nie ma sensu*
'no ale dlaczego to ma nie mieć sensu'
'wytrzymam'
'postanawiam wytrzymać'
Serce bije jak oszalałe.
Pochodzę. Klękam. Spowiadam się. Wychodzę. Chce mi się płakać. Stoję przy wyjściu i słyszę śpiew księdza "Ciemność w światłości świeci, ciemność jej nie ogarnia". Od razu banan wyskoczył mi na twarzy. Patrzę minęła godzina.
*co?! tak późno już*
Ale ucieszyło mnie to nawet. Wracając do domu w śniegu, całą drogę śpiewałam "ŚWIATŁOŚĆ W CIEMNOŚCI ŚWIECI, CIEMNOŚĆ JEJ NIE OGARNIA". Czułam się taka...taka szczęśliwa. W spowiedzi dostałam odpowiedź na pytania które mnie nurtowały, chociaż że się nie zapytałam, to On wiedział co mi powiedzieć.

Powiedział, że może powinnam zmienić znajomych.
'skąd on wie, o moich kolegach?!'
-ta...łatwo księdzu powiedzieć, a jeśli jest się przyzwyczajonym?
-a może się boisz? boisz się, że będziesz nie potrzebna, samotna...

niedziela, 17 marca 2013

Wódka, piwo, papierosy...

Mam 17 lat i chciałabym należeć do tej nielicznej części młodzieży XXI w, która jest "grzeczna".
Niestety tak nie jest i wstydzę się tego. Już gdy byłam w 1 klasie gimnazjum pierwszy raz zasięgłam po alkohol. Wyjazdy do brata do akademika, imprezy, alkohol. Juhu! Ależ ja jestem dorosła!
Wakacje po drugiej klasie gimnazjum, spędziłam u babci. Mieszkałam sama w mieszkaniu dla lokatorów. Miałam na tyle luzu, że pozwalano mi się szwendać po wiosce do 24, no ale to dla mnie i moich znajomych o dużo za krótko, więc uciekałam z domu i zazwyczaj wracałam pijana. Przypominam miałam wtedy 15 lat? -.- Wstydzę się tego. Wpadłam w złe towarzystwo. Zakochałam się. Chciałam być fajna. Wszyscy tam palili oprócz mnie. Pewnej nocy, moja przyjaciółka, wcisnęła mi do ręki fajkę. Serce waliło mi jak głupie. Wzięłam bucha. Zaczęłam kaszleć. Spodobało mi się. Jeszcze jeden i jeszcze jeden, jeszcze piwko, jeszcze drugie piwko. Nie umiałam ustać na nogach, musieli mnie prowadzić, zwymiotowałam.
Kilka dni później złożyliśmy się na wódkę. Skończyło się na tym, że zgubiłam klucze, telefon, zapalniczkę i pieniądze. Jestem delikatnie mówiąc najebana. Wracam bez niczego do domu. Kładę się do łóżka. Po kilku minutach wychodzę i zaczynam szukać moich rzeczy. Nie wiem co się w okół mnie dzieje, jestem sama. Gdzie są moi przyjaciele?! Boję się. O! Idą! Gruby ma mój telefon. Dziękuję! Przytulam go. Nagle patrzę a wujek zły mnie woła, żebym wracała do domu. Cała rodzina stoi na dworze, nie wiem co się dzieje. Babcia coś do mnie mówi, nie wiem nawet co. Ja też do niej mówię co gorsza, też nie wiem co mówiłam.
Tata z bratem przyjechali do babci, za kilka dni wracamy do domu. Brat z kumplami zrobił sobie imprezkę, oczywiście nie mogło mnie tam zabraknąć! Więc piejmy, pijemy, pijemy i pijemy. Godzina 19 drę się pod domem Maćka, że Go kocham. Wydzwaniałam do ludzi. Telefon setki razy wypadł mi z rąk. Nie wiem w ogóle co się dzieję. Do dziś mam luki...Okazuję się, że tata jest na spacerku na wsi...jeśli mnie zobaczy w takim stanie....zatłukłby mnie na kwaśne jabłko....21 leżę martwa na łóżku.
Z papierosami do dziś mam problem. Gdy jest mi ciężko, dla polepszenia albo się okaleczam albo palę. Żałosne. Ale wstydzę się tego. Gdy już mam zapalić to idę w miejsce gdzie w ogóle nie ma ludzi, żeby mnie nie widzieli. Boję się osądu "oo chce być dorosła to pali" Może i jest w tym dużo racji, nie wiem. Nie wiem co ze mną się dzieje. Na prawdę nie chcę to dlaczego to robię?  Niby już nic nie piję ale gdy przyjdą znajomi, mimo tego, że ja nie chcę to i tak z nimi wypiję. Jestem tak żałosna....><
Proszę, możecie mnie teraz osądzać z mojej głupoty....

www.e-ankieta.org 



czwartek, 14 marca 2013

Najgorszy dzień

Każdy ma choć raz do roku najgorszy dzień...dzisiaj jest mój...

ugh...

Poddałam się, namówiłam wczoraj tatę, żeby poszedł ze mną pobiegać.
Zaczynamy, tacie idzie bardzo dobrze, mi już trochę gorzej.
Nie miałam ochoty już biegać. Tata wciąż biegnie. Ja idę. On wciąż biegnie.
*ale jesteś beznadziejna...*
*patrz na tatę, ochhh bez sensu*
*daruj już sobie*
*zrób to!*
*weź ją do ręki i ulżyj emocjom*
Zapłakana weszłam do łazienki, zdjęłam klapkę z telefony, wyciągnęłam baterię i ona już tam czekała, zawsze jest przy mnie.
Bezlitośnie ukarałam moje ciało.


wtorek, 12 marca 2013

chyba

jest lepiej.
zaczyna mi się poprawiać, rzadziej mam ciężki dni.
zaczęłam się trochę ruszać.
więc te tabletki jednak pomagają :)

Miałam iść dziś do psychologa, lecz mnie nie przyjęła z powodu jej błędu...

niedziela, 10 marca 2013

Nowy początek

Jutro zaczynie mi się indywidualne nauczanie.

-Boisz się?
-Nie, no coś ty- a serce nieustannie bije, ledwo pozwalając cokolwiek mi powiedzieć.

Bum, bum-bum, bum, bum-bum, bum, bum-bum, bum, bum-bum, bum, bum-bum, bum, bum-bum, bum, bum-bum, bum, bum-bum, bum, bum-bum, bum, bum-bum, bum, bum-bum, bum, bum-bum, bum, bum-bum, bum, bum-bum, bum, bum-bum, bum, bum-bum, bum, bum-bum, bum, bum-bum, bum, bum-bum, bum, bum-bum, bum, bum-bum, bum, bum-bum, bum, bum-bum, bum, bum-bum, bum, bum-bum, bum, bum-bum, bum, bum-bum, bum, bum-bum, bum, bum-bum, bum, bum-bum, bum, bum-bum, bum, bum-bum, bum, bum-bum, bum, bum-bum, bum, bum-bum, bum, bum-bum, bum, bum-bum,  bum, bum-bum.
BUM.   

Cześć, jestem nikim ważnym.

Nie lubię romansideł ale lubię Titanica.
Nie lubię komedii-romantycznych.
Nie płaczę na filmach.
Nie lubię się stroić, ubieram to co jest wygodne.
Nie maluję się.
Nie śmieję się z tego co dla innych jest śmieszne.
Nie lubię happy endów
Lubię gdy ludzie w filmach umierają.
Nie lubię podlizywania się.
Nienawidzę kłamstw.
Nienawidzę fałszywości.
Lubię rap, którego słucham od jakiś 8 lat.
Nie lubię komplementów.
Nie lubię szpilek, obcasów.
Nie lubię sukienek!
Nie lubię kolczyków.
Lubię bransoletki.
Nienawidzę przemocy.
Nie lubię przezywanie innych.
Lubię deszcz.
Nie lubię burzy.
Lubię fotografię.
Lubię chodzić do Kościoła.
Lubię zwierzęta.
Lubię spacerować, biegać, jeździć na rowerze i rolkach.
Nie lubię imprez.
Nie lubię dyskotek.
Lubię seriale.
Lubię słodycze.
Nie lubię mojej p. psycholog.
Nie lubię poniedziałków.
Lubię filmy o Zombie.
Lubię czytać blogi.
Lubię tumblra.
Nie lubię chamsko.pl
Nie lubię dubstepu.
Lubię moje łóżko.
Lubię mojego misia.
Lubie kolor czarny.
Nie lubię różowego.
Lubię dres.
Lubie o kilka rozmiarów za duże ubrania.
Lubię czytać.
Nie lubię sprzątać.
Nie lubię zakupów.
Lubię moją torebkę, całą w przypinkach.
Lubię pomagać.
Nie lubię wychodzić na dwór.
Bardzo lubię moich przyjaciół ♥
Nie lubię szkoły.
Nie lubię mojej klasy.
Lubię mój pokój.
Lubię marzenia.
Lubię być chwalona.
Lubię się przytulać.
Lubię spać z misiem.
Nie lubię mojego budzika.

A gdybym była inna?
Gdybym nie była zwyczajna?
Gdybym była bardziej dziewczęca? 
Czy zmieniłoby się coś, gdybym się zmieniła?

sobota, 9 marca 2013

"Są takie skrzydła,które wyrastają z naszych cierpień"

Gdy przeczytałam ten cytat, wzięło mnie na przemyślenia: jakie skrzydła wyrosną z moich cierpień?
Czy te skrzydła będą czarne? Będę upadłym aniołem?
www.wroclawskikomitet.pl

czwartek, 7 marca 2013

poniedziałek, 4 marca 2013

NIE!!!

Nie Boże, nie! Nie zgadzam się! Nie rób mi tego teraz!
Mój mur już pomału zaczynał się odbudowywać a tu nagle BUUUM! Czy on znów runął?
Nie, ufff.
Ale mocno oberwał.
Muszę się postarać, żeby szybko tą dziurę załatać!
Ojjj jest źle.
kwejk.pl



wróciłam

żyję

piątek, 1 marca 2013

Warszawa

Jadę jutro z przyjaciółmi do Warszawy na weekend, tak sobie myślę, że to nie jest najlepszy pomysł bo na pewno będzie ciężko, zawsze jest ciężko.
Nie jestem zbyt mądra, że zgodziłam się na ten wyjazd a zwłaszcza, że oni nie wiedzą, że u mnie jest jak jest.

Czytałam dziś blog kolegi, który bardzo mnie zranił.
Smuci mnie to, że ludzie mają takie zdanie o mnie i innych, którzy cierpią na depresję.
A może i on ma rację, ja się tylko użalam nad sobą a inni mają prawdziwe problemy.
Przepraszam ale nie umiem wmusić w siebie te pozytywne uczucia i emocje.
Przepraszam, na prawdę nie umiem.